Tagged: wezwanie

Pośrednie nabycie akcji

Graffiti Heads

W ostatnich dniach ogłoszono przeprowadzenie dwóch transakcji przejęcia dużych spółek giełdowych. Właściciela zmieniła TVN i Echo Investment. Obie transakcje przeprowadzono w podobny sposób, z wykorzystaniem tzw. pośredniego nabycia akcji. W obu przypadkach nabywca kupił udziały (akcje) w podmiocie, który był właścicielem akcji spółki publicznej. Może z tym zastrzeżeniem, że w przypadku TVN mamy do czynienia z bardziej piętrową konstrukcją, gdzie sprzedawane są udziały w spółce N-Vision, która „na etapie rozliczenia Umowy będzie posiadała bezpośrednio i pośrednio, poprzez Polish Television Holding B.V., w przybliżeniu 52,7% wyemitowanych akcji TVN”. Tak czy inaczej za każdym razem przejmujący kupuje nie akcje spółki publicznej, ale udziały (akcje) w spółce niepublicznej, która tylko jest właścicielem akcji spółki publicznej.

Pośrednio i nie

Opisana transakcja może być uznana za tzw. pośrednie nabycie akcji. Pojęcie oznacza uzyskanie statusu podmiotu dominującego w spółce kapitałowej, która jest akcjonariuszem spółki publicznej. Nie jest przy tym konieczne by spółka kapitałowa, posiadająca akcje spółki publicznej była podmiotem dominującym wobec tej spółki publicznej. Wystarczający jest sam fakt posiadania akcji spółki publicznej, niezależnie od wielkości pakietu. Najistotniejsze z punktu widzenia przepisów o wezwaniach jest to, że przy takich transakcjach nie dochodzi do nabycia akcji spółki publicznej. Akcje te nie zmieniają właściciela, gdyż akcjonariuszem spółki publicznej pozostaje cały czas ten sam podmiot. Można powiedzieć, że zmienia się jedynie właściciel akcjonariusza, czyli podmiot dominujący wobec akcjonariusza. Zasadniczo pośrednim nabyciem akcji jest więc przejęcie kontroli nad podmiotem, który jest akcjonariuszem spółki publicznej.

Prawnicy nie byliby sobą, gdyby i w takim przypadku nie mieli wątpliwości. Użycie w ustawowej definicji wydawałoby się niewinnego słowa „oraz” spowodowało, że pojawiły się wątpliwości, które transakcje uznawać za pośrednie nabycie akcji. Dominuje jednak pogląd, że kto przejął kontrolę nad spółką będącą właścicielem akcji spółki publicznej, ten pośrednio nabył jej akcje.

Czy i kiedy wezwanie?

Pośrednie nabycie akcji zostało – dla celów przepisów o znacznych pakietach – zrównane w skutkach z nabyciem bezpośrednim. Idea jest taka by takie same obowiązki (informacja, wezwanie) spoczywały zarówno na tym kto kupił akcje bezpośrednio i stał się akcjonariuszem, jak i tym kto kupił tylko akcjonariusza.

W efekcie, gdy w wyniku pośredniego nabycia akcji doszło do przekroczenia progu 33% lub 66% ogólnej liczby głosów, to podmiot który pośrednio nabył akcje jest obowiązany albo ogłosić wezwanie, albo zbyć akcje w takiej liczbie by zejść poniżej przekroczonego progu. Wezwanie ma objąć akcje  w ilości, która spowoduje, że wzywający osiągnie 66% ogólnej liczby głosów, gdy przekroczył próg 33%, albo 100%, gdy przekroczył próg 66%. Wezwanie będzie więc dotyczyło akcji w ilości brakującej wzywającemu do wskazanych progów. Zarówno w przypadku TVN, jak i Echo Investment wezwania powinny obejmować akcje brakujące do osiągnięcia 66%.

Na realizację wybranej opcji są trzy miesiące, liczone jednak od przekroczenia progu. Najczęściej momentem tym nie jest zawarcie umowy, ale spełnienie zastrzeżonych w niej warunków zawieszających. Najczęstszym, wymaganym przez prawo, jest zgoda właściwych organów antymonopolowych. Najwcześniej z momentem jej wydania dochodzi do przekroczenia progu, co uruchamia zegar odmierzający czas do podjęcia decyzji o ewentualnym wezwaniu.

Konstrukcja pośredniego nabycia akcji nie jest doskonała, ale zmniejszyła możliwości ominięcia ustawowych obowiązków, jakie przed jej wprowadzeniem dawało wykorzystanie wehikułów, w których parkowano akcje. Do ich zupełnego wyeliminowania droga jednak jeszcze daleka.

KNF o wezwaniu na Yawal

Jak donosi Parkiet[1] Komisja Nadzoru Finansowego przekazała swoje stanowisko w sprawie działań Werder Sp. z o.o. mających na celu zniesienie dematerializacji akcji Yawal. O sprawie pisałem przed kilkoma dniami (szczegóły tutaj). Na razie dysponujemy tylko informacją prasową, ale zawiera ona istotę stanowiska Komisji, w której opinii Werder Sp. z o.o. nie jest uprawniona do żądania umieszczenia w porządku obrad walnego Yawal punktu przewidującego podjęcie uchwały w sprawie zniesienia dematerializacji akcji. Zdaniem KNF, ustawa o ofercie wymaga pełnej tożsamości podmiotowej pomiędzy podmiotami ogłaszającymi wezwanie, a podmiotami zgłaszającymi żądanie wprowadzenie sprawy zniesienia dematerializacji akcji pod obrady walnego zgromadzenia. KNF wymaga by wszystkie podmioty ogłaszające wezwanie zgłaszały odpowiedni wniosek do Spółki.

Warto zauważyć, że spełnienie tego warunku wymaga przede wszystkim posiadania statusu akcjonariusza spółki przez wszystkie podmioty, które ogłosiły wezwanie, przynajmniej w momencie zgłaszania wniosku do spółki. Taki warunek nie istnieje przy samym ogłaszaniu wezwania, gdyż wezwanie może zostać ogłoszone przez osobę, która nie ma ani jednej akcji spółki. Wezwanie nie musi być ogłaszane przez akcjonariusza. Jednak prawo żądania umieszczenia sprawy w porządku obrad ma wyłącznie akcjonariusz lub akcjonariusze i to reprezentujący łącznie co najmniej jedna dwudziestą kapitału zakładowego. Zgodnie z tą wykładnią, jeśli więc wezwanie współogłaszała osoba nie będąca akcjonariuszem, to musi ona nabyć choć jedną akcję, by móc złożyć wraz z pozostałymi akcjonariuszami odpowiedni wniosek do spółki. Tylko bowiem w taki sposób może być zapewniona pełna tożsamość podmiotowa pomiędzy osobami, które ogłosiły wezwanie a osobami, które zgłaszają odpowiedni wniosek do spółki.

Stanowisko KNF jest kluczowe dla postępowań o zniesienie dematerializacji akcji, bo to właśnie Komisja wydaje decyzję administracyjną o zezwoleniu na przeprowadzenie tej procedury. Trudno zakładać by w takim rozstrzygnięciu KNF dokonała odmiennej interpretacji prawa.

 

 

 

[1] Parkiet 7-8 czerwca 2014, s. 4 http://www.parkiet.com/artykul/1375256-Yawal–KNF—wniosek-spolki-Werder-bezzasadny.html

Zniesienie dematerializacji akcji Yawal?

passe murailleSpory akcjonariuszy Yawal trwają w najlepsze. W gąszczu rożnych komunikatów warto zwrócić uwagę na walne zgromadzenie zwołane na 20 czerwca 2014 r. W jego porządku obrad pojawił się punkt przewidujący podjęcie uchwały w sprawie zniesienia dematerializacji akcji Yawal. O wprowadzenie tego punktu do porządku obrad wniosła spółka Werder Sp. z o.o., posiadająca 6,17% akcji Yawal. Na pierwszy rzut oka wdrożenie takiego mechanizmu nie jest niczym nadzwyczajnym, jednak bliższa analiza sprawy powoduje konieczność udzielenia odpowiedzi na niełatwe pytanie prawne.

Procedura zniesienia dematerializacji

W uproszczeniu procedura zniesienia dematerializacji akcji wygląda następująco:

  1. Akcjonariusz ogłasza wezwanie do zapisywania się na sprzedaż akcji przez wszystkich pozostałych akcjonariuszy (wezwanie na 100%).
  2. Akcjonariusz składa wniosek do zarządu o zwołanie walnego zgromadzenia i wprowadzenie do porządku obrad punktu o podjęciu uchwały w sprawie zniesienia dematerializacji akcji.
  3. Zarząd zwołuje walne zgromadzenie.
  4. Walne zgromadzenie podejmuje uchwałę o zniesieniu dematerializacji.
  5. Spółka składa do KNF wniosek o zezwolenie na zniesienie dematerializacji akcji.
  6. KNF wydaje zezwolenie na zniesienie dematerializacji akcji.
  7. Zniesienie dematerializacji następuje w terminie wskazanym w decyzji KNF, nie dłuższym niż miesiąc.

Zniesienie dematerializacji akcji oznacza, że akcje uzyskują formę dokumentów, a spółka przestaje podlegać obowiązkom związanym z posiadaniem statusu spółki publicznej. Oczywiście akcje przestają być również notowane na giełdzie.

Procedura wydaje się jasna.

Kiedy wezwanie, a kiedy żądanie?

Sekwencja zdarzeń jest ustalona przez przepisy. Powstaje jednak pytanie w jakich terminach powinny być realizowane poszczególne czynności? Pytanie nie wynika z przywiązania do formalizmu. Wręcz przeciwnie, bo odpowiedź zależy od ustalenia celu regulacji i wskazania jakie interesy są chronione przez te przepisy.

Werder Sp. z o.o. wraz z podmiotami z którymi pozostawał w porozumieniu ogłosił wezwanie na akcje Yawal, ale 24 maja 2013 r. Prawie dokładnie rok temu. Wezwanie zakończyło się umiarkowanym sukcesem, bo w jego wyniku w dniu 19 lipca 2013 r. jeden z wzywających nabył jedynie nieco ponad 31 tysięcy akcji, z ponad 2,5 mln objętych wezwaniem.

Ustawa jest lakoniczna i stwierdza, że akcjonariusz  żądający umieszczenia w porządku obrad sprawy podjęcia uchwały o zniesieniu dematerializacji jest obowiązany do uprzedniego ogłoszenia wezwania. I znowu mamy jedno decydujące słowo. Czy uprzednio w tym kontekście oznacza wyłącznie „przed”, a więc okres pomiędzy wezwaniem a złożeniem żądania zwołania walnego zgromadzenia może być dowolnie długi? Czy też należy twierdzić, że długość przerwy pomiędzy tymi zdarzeniami powinna być w jakiś sposób limitowana?

W mojej ocenie nie można sztywno określić długości tego okresu i wymagać by termin ten był przestrzegany w każdej sytuacji. Nie oznacza to jednak zupełnej dowolności. Ograniczenia wynikają bowiem z celu regulacji. Celem przepisów o zniesieniu dematerializacji jest ochrona akcjonariuszy mniejszościowych przed negatywnymi skutkami utraty przez spółkę statusu spółki publicznej. Nie chodzi tu tylko o pozbawienie możliwości obrotu akcjami na rynku giełdowym, ale również pozbawienie dostępu do informacji bieżących i okresowych, oraz wygaśnięcie szeregu praw, które posiadają akcjonariusze spółek publicznych (np. prawo do powołania rewidenta do spraw szczególnych). Utrata tych praw związana ze zniesieniem dematerializacji musi więc zostać poprzedzona umożliwieniem wyjścia ze spółki akcjonariuszom mniejszościowym i uzyskania godziwej ceny za ich akcje. Możliwość taką zapewnia obowiązkowe wezwanie, które inicjuje procedurę znoszenia dematerializacji.

W tych ramach trzeba więc moim zdaniem oceniać długość okresu pomiędzy wezwaniem a kolejnym krokiem procedury, czyli wnioskiem o zwołanie walnego zgromadzenia. Oba te wydarzenie nie powinny być oddzielone zbyt dużą przerwą. Opóźnienie może spowodować, że dojdzie do znaczących zmian w akcjonariacie spółki. Spowoduje to, że inni akcjonariusze mieli możliwość wyjścia ze spółki, a inni stanęli przed widmem podjęcia uchwały o zniesieniu dematerializacji. Oczywiście nie można zakładać, że przeprowadzenie wezwania zamrozi akcjonariat i każda zmiana spowoduje konieczność ponowienia wezwania. Jednak przyjęcie, że odstęp czasowy między tymi zdarzeniami może być dowolnie długi wprowadza nieuzasadniony stan niepewności co do dalszych losów spółki. Kluczowe jest racjonalne wyważenie interesów wszystkich zainteresowanych. Zakładać należy, że poszczególne zdarzenia w procedurze powinny następować niezwłocznie po sobie, chyba że istnieją obiektywne przyczyny uzasadniające ich odroczenia. Takimi zdarzeniami mogą być np. negocjacje z inwestorem, który zakłada dokapitalizowanie spółki, ale pod warunkiem zachowania jej publicznego charakteru, albo konieczność zakończenia przez wzywającego procesu pozyskania finansowania. Takie okoliczności powinny być obiektywne i nie mogą stanowić pretekstu do przedłużania stanu niepewności.

Praktycznie długość tego okresu może być weryfikowana albo w procesie skierowanym przeciwko uchwale o zniesieniu dematerializacji (stwierdzenie jej nieważności lub uchylenie) lub w postępowaniu przed Komisją Nadzoru Finansowego, która weryfikuje prawidłowość całej procedury zniesienia dematerializacji.

Pracy nad rozumieniem jednego niewinnego słowa na pewno nie zabraknie.

 

 

Hawe ratuje Mediatel od upadłości

firebirdHawe przeprowadza właśnie interesującą transakcję przejęcia Mediatel. Zaczęło się nieciekawie.
Mediatel złożył wniosek o ogłoszenie własnej upadłości. Trwały rozmowy z wierzycielami i ewentualnymi inwestorami dotyczące różnych sposobów restrukturyzacji. Finalnie osiągnięto porozumienie i po dokapitalizowaniu Mediatel cofnął swój wniosek o ogłoszenie upadłości, a sąd umorzył postępowanie. W konsekwencji nie tylko doszło do zmiany kontroli nad Mediatel, ale i odsunięto od tej spółki groźbę bankructwa. Same plusy. Warto jednak przyglądnąć się jak do tego doszło.

Ratunkowa emisja akcji

Dokapitalizowanie przez emisję akcji w ramach warunkowego podwyższenia
Podstawą dokapitalizowania spółki było podwyższenie kapitału zakładowego. Spółka wyemitowała warranty subskrypcyjne, dające prawo objęcia nowych akcji w warunkowo podwyższonym kapitale zakładowym. Warranty subskrypcyjne objęło nieodpłatnie Hawe, które jeszcze tego samego dnia zrealizowało prawa z tych papierów obejmując nowe akcje Mediatel. Akcje objęte przez Hawe dają prawie 66% głosów na walnym zgromadzeniu Mediatel. Spółka wydała inwestorowi odcinek zbiorowy nowych klasycznych akcji dokumentowych, a nie akcji zdematerializowanych. Jest to istotne dlatego, że pozwala na wydanie dokumentów akcji w zasadzie jednocześnie z ich objęciem i opłaceniem. Ważne jest jednak, że w wypadku realizacji prawa z warrantów subskrypcyjnych wraz z wydaniem dokumentów akcji następuje nie tylko nabycie praw z nowych akcji, ale i podwyższenie kapitału zakładowego spółki. Jest to jeden z wyjątków od zasady konstytutywnego wpisu podwyższenia kapitału zakładowego do rejestru. W tym wypadku do podwyższenia kapitału zakładowego i nabycia statusu akcjonariusza dochodzi właśnie w momencie wydania dokumentów akcji, czyli jeszcze przed wpisem do rejestru. Dokonywany później wpis do rejestru ma znaczenie jedynie deklaratoryjne (informacyjne), czyli potwierdza zdarzenie prawne, które miało miejsce wcześniej. W ten właśnie sposób inwestor faktycznie przejął spółkę jednego dnia.

Bardzo prawdopodobne symboliczne wezwanie i może prospekt
Nie bez przyczyny Hawe objęło akcje 65,9688 % głosów na walnym zgromadzeniu. Hawe przekroczyło próg 33% głosów na walnym zgromadzeniu Mediatel w wyniku objęcia akcji nowej emisji. W takim wypadku w ciągu trzech miesięcy będzie musiało zbyć akcje w takiej ilości by zejść poniżej progu 33%, albo ogłosić wezwanie na akcje powodujące osiągniecie progu 66%. Jak łatwo policzyć wezwanie znowu będzie symboliczne.
Póki co Hawe sprawuje kontrolę nad Mediatel poprzez akcje dokumentowe. Wprowadzenie ich do obrotu giełdowego będzie wymagało ich dematerializacji. Ostatnia nowelizacja ustawy o ofercie wyłączyła możliwość szybkiego bezprospektowego wprowadzania na rynek regulowany akcji objętych w ramach realizacji praw z warrantów, gdyż nakazuje odczekać 12 miesięcy od dnia przydziału. Interesujące mogą być interpretacje tego przepisu w sytuacjach – np. takich jak ta – gdzie nie dokonuje się przydziału. Z prospektem czy bez nowe akcje prędzej czy później pewnie pojawią się w obrocie giełdowym.

Cena akcji w wezwaniu, a ich wartość godziwa

Fotolia_kwadraty_XSGłośno zrobiło się ostatnio o spółce Zakłady Chemiczne PERMEDIA S.A. Wszystko za sprawą kolejnego wezwania na sprzedaż jej akcji. Tym razem, nie jest to tak jak poprzednio wezwanie do sprzedaży jednej akcji, ale i tak jest ciekawie. Spółka dominująca wobec PERMEDIA, czyli LU Chemie a.s. wezwała do sprzedaży wszystkich akcji spółki, w związku z zamiarem zniesienia ich dematerializacji. Największe kontrowersje budzi cena wezwania określona na 7,00 zł. Cena jest wyższa od średniego kursu akcji z ostatnich sześciu miesięcy (5,86 zł), więc spełnia warunki ustawowe. Problemem jest jednak to, że wartość księgowa spółki na akcję jest prawie dwukrotnie wyższa niż cena wezwania. Oliwy do ognia dolewa jeszcze fakt, że wezwanie jest finansowane z środków samej spółki, która 3 dni przed ogłoszeniem wezwania pożyczyła LU Chemie a.s. 5,5 mln zł, czyli kwotę nieznacznie wyższą od łącznej ceny wezwania.

Minimalna cena wezwania

Przepisy ustawy jasno określają sposób liczenia minimalnej ceny wezwania. Zasadą jest, że cena ta nie może być niższa od średniej ceny rynkowej z okresu 6 miesięcy poprzedzających ogłoszenie wezwania, jeśli akcje są przedmiotem obrotu na ryku regulowanym. Cena rynkowa jest więc oparta o średni kurs giełdowy akcji. Odstępstwo od tej zasady następuje w dwóch sytuacjach: gdy wobec spółki otwarto postępowanie upadłościowe lub gdy nie jest możliwe ustalenie ceny, w oparciu o średnią rynkową. W każdym z tych przypadków cena wezwania nie może być niższa od wartości godziwej akcji.

Wartość godziwa akcji jest terminem z zakresu rachunkowości, stosowanym zarówno w ustawie o rachunkowości, jak i w Międzynarodowych Standardach Rachunkowości. Wartością godziwą jest kwota za jaką na warunkach rynkowych składnik aktywów mógłby zostać wymieniony pomiędzy niepowiązanymi i dobrze poinformowanymi stronami. Określenie wartość godziwej wymaga uwzględnienia większej ilości czynników i nie ogranicza się do mechanicznego wyliczenia średniej.

W wypadku wielu spółek średnia cena rynkowa akcji może być różna od ich wartości godziwej. Jednak użycie wartości godziwej jako minimalnej ceny wezwania wymaga szczególnych okoliczności. Pomijając upadłość spółki jedyną możliwością zastosowania tego wyjątkowego mechanizmu jest sytuacja, w której nie jest możliwe ustalenie ceny w oparciu o średnią rynkową.

I dochodzimy do ulubionej przez prawników zabawy słowami. Czym jest owa niemożność ustalenia ceny rynkowej? Podchodząc konserwatywnie do interpretacji przepisu można ograniczyć jego zastosowanie do wyjątkowych sytuacji np. zawieszenia notowań spółki, czy nawet dłuższego okresu niefunkcjonowania giełdy, czyli tych przypadków, które powodują niemożność dokonania odpowiednich obliczeń. Stosując liberalną wykładnię, można pod tym pojęciem rozumieć inne sytuacje, np. bardzo niską płynność akcji, powodującą brak transakcji albo nawet manipulację kursem. Moim zdaniem, można rozważać tu wszystkie takie zdarzenia, które powodują, że kurs giełdowy nie odzwierciedla faktycznej wartości akcji. Takie bardziej elastyczne podejście do odczytywania treści normy prawnej jest uzasadnione ochronną funkcją przepisów o wezwaniach, które przede wszystkim mają chronić akcjonariuszy mniejszościowych. Trzeba jednak pamiętać o tym, że każdy przypadek musi być analizowany indywidualnie, z uwzględnieniem jego specyfiki, a odejście od stosowania średniego kursu dla wyznaczania minimalnej ceny wezwania zawsze będzie wyłącznie wyjątkiem od zasady odnoszenia się do średniego kursu giełdowego.

Znikające akcje i pieniądze akcjonariuszy CEDC

Fotolia_śmierć_XSProblemy finansowe spółek giełdowych zawsze rozpalają emocje inwestorów, a szczególnie tych którzy w swoich portfelach mają akcje potencjalnego bankruta. Trudno się temu dziwić, bo w takich sytuacjach gwałtownie rośnie prawdopodobieństwo poniesienia straty. Porównywalne emocje budzą zwykle zapowiedzi „zdjęcia” spółki z giełdy. W takich przypadkach zawsze trwają dyskusje czy akcjonariusze większościowi zapłacą mniejszościowym wystarczająco wysoką cenę. Można sobie wyobrazić co dzieje się w sercach i głowach inwestorów, gdy w przypadku jednej spółki spotkamy oba problemy równocześnie, a dodatkowo wszystko przyprawimy niepewnością wynikającą z konieczności zastosowania obcych regulacji prawnych, które przewidują możliwość anulowania akcji bez wynagrodzenia. Taki wybuchowy miks zaserwowała nam Central European Distribution Corporation (CEDC).

Co akcjonariusz CEDC wiedzieć powinien

CEDC jest jednym z największych na świecie producentów wódki. Głównymi rynkami, na których działa CEDC jest Rosja, Węgry i Polska, w której zarządza takimi markami jak Bols, Żubrówka i Absolwent. CEDC jest zarejestrowana w amerykańskim stanie Delaware, ale jej akcje są notowana na amerykańskim NASDAQ i warszawskiej giełdzie. Spółka ma jednak tak duże kłopoty z udźwignięciem ciężaru swojego zadłużenia, że zwróciła się do amerykańskiego sądu o ochronę przed wierzycielami, korzystając z dobrodziejstwa słynnego Rozdziału 11 (Chapter 11). W ramach tej szczególnej procedury możliwe jest przeprowadzenia szybkiej i głębokiej restrukturyzacji zarówno zadłużenia, jak i samego przedsiębiorstwa. CEDC zaproponowała wierzycielom stosowne redukcje, odroczenia płatności i raty. Jednak częścią planu naprawczego jest emisja nowych akcji skierowana do Roust Trading Ltd., połączona z anulowaniem wszystkich dotychczasowych akcji. Innymi słowy, dzisiejsi akcjonariusze stracą swoje akcje, a spółka zostanie przejęta przez Roust Trading Ltd. Początkowo akcjonariuszom miała zostać wypłacona symboliczna rekompensata w łącznej kwocie 5 mln USD, ale pomysł ten porzucono. Jeśli ta część planu restrukturyzacji zostanie zrealizowana, to przestaną istnieć wszystkie dotychczasowe akcje spółki, w tym też akcje CEDC notowane na warszawskiej giełdzie.

Czy będzie wezwanie na akcje CEDC?

Taka na razie hipotetyczna możliwość wywołała ciekawą dyskusję prawniczą. Unicestwienie wszystkich akcji spółki giełdowej spowoduje, że nie będą one notowane, bo – proszę wybaczyć truizm – nie da się notować czegoś czego nie ma. W tym zakresie skutek będzie identyczny ze skutkiem zniesienia dematerializacji akcji i wycofania ich z obrotu giełdowego. W tym ostatnim przypadku, musi to być jednak poprzedzone ogłoszeniem wezwania. Powstaje więc pytanie czy jeśli w ramach procedury restrukturyzacyjnej wszystkie akcje CEDC zostaną „anulowane”, konieczne też będzie ogłoszenie wezwania?

Moim zdaniem nie.

Obowiązek ogłoszenia wezwania przed zdjęciem spółki z giełdy istnieje wyłącznie na wniosek samej spółki składany w przypadku, gdy akcjonariusze dominujący zamierzają spółkę publiczną zmienić w prywatną, przywracając jej akcjom formę dokumentu. W innych przypadkach utraty statusu przez spółkę giełdową, nie ma takiego obowiązku. Wezwanie nie poprzedza np. ani decyzji KNF lub GPW o wykluczeniu z obrotu, ani nie następuje przed upływem pół roku od uprawomocnienia się postanowienia o ogłoszeniu upadłości likwidacyjnej spółki. W takich przypadkach akcje spółki przestają być notowane bez ogłaszania wezwania. Ogłaszanie wezwania nie jest więc niezbędnym elementem ani utraty statusu spółki giełdowej, ani nawet zniesienia dematerializacji akcji.

Nie ma obowiązku ogłaszania wezwania również w sytuacji, gdy wszystkie notowane akcje zostają unicestwione. W KSH mechanizmem unicestwiania akcji jest ich umarzanie. W szczególnej konstrukcji umorzenia przymusowego lub automatycznego akcje zostają unicestwione w majątku akcjonariusza, czyli „znikają” mimo, że są jego własnością (alternatywą jest umorzenie dobrowolne, poprzedzane nabyciem akcji przez spółkę w celu ich umorzenia). Przy umorzeniu przymusowym nie dochodzi więc do nabycia akcji i ich umorzenia, a jedynie ich umorzenia, bez konieczności ich nabywania. Można sobie wyobrazić, że realizacja umieszczonej w statucie spółki giełdowej klauzuli umorzenia wszystkich pozostających w obrocie giełdowym akcji miałoby właśnie skutek w postaci usunięcia ich z obrotu bez konieczności ogłaszania wezwania. KSH przewiduje minimalne wynagrodzenie (wartość aktywów netto na akcję), ale w przypadku CEDC tym zakresie mamy do czynienia z amerykańskimi regulacjami, które jak widać pozwalają na „anulowanie” akcji bez wypłacania jakiegokolwiek wynagrodzenia.

Na deser podstawowa zasada prymatu przepisów o niewypłacalności nad prawem korporacyjnym chroniącym spółkę i jej akcjonariuszy. W wypadku niewypłacalności, pierwszeństwo zyskują prawa wierzycieli. W Polsce świetnym przykładem na działanie tej zasady są przepisy określające kompetencje zarządów komisarycznych banków, pozwalające np. na dokonywanie zmian statutów takich spółek, w tym znoszenie uprawnień osobistych i przywilejów akcyjnych oraz emisje nowych akcji skierowane do zewnętrznych inwestorów, wszystko bez jakiegokolwiek udziału dotychczasowych akcjonariuszy. Wszystko w imię uzdrowienia finansów banku.

Logika postępowań restrukturyzacyjnych bywa nieubłagana dla akcjonariuszy. Jak pokazuje przykład CEDC, czasami bywa tak, że skoro masz akcje bankruta, to już nic nie masz, więc jak znikną to i tak przecież nic nie tracisz.

 

Inne wpisy dotyczące CEDC:

Ostatnie formalności do anulowania akcji CEDC (24.5.2013)

Akcje CEDC anulowane (6.6.2013)

Jeszcze raz o restrukturyzacji CEDC (24.6.2013)