Category: Akcjonariusz

Pożyczka konwertowalna Pure Biologics

Finansowanie innowacyjnych przedsięwzięć w obecnej sytuacji rynkowej staje się coraz trudniejsze. Rynek IPO praktycznie zamarł, finansowanie VC też jest słabe. Zdecydowanie mniej dostępne stało się również klasyczne finasowanie dłużne, a jego warunki bywają zaporowe dla wielu przedsiębiorstw. W takiej sytuacji konieczne jest szukanie nietypowych rozwiązań, a w tym instrumentów hybrydowych.

Łączenie długu i kapitału jest możliwe w klasycznych formach takich jak obligacje zamienne, ale i w innowacyjnych prawnie rozwiązaniach. Przykładem tego ostatniego jest transakcja, którą przeprowadza Pure Biologics. Spółka uzyskała finansowanie pożyczką, które połączono z ustanowieniem dwustronnej opcji konwersji długu na kapitał. Uprawnienie do konwersji przysługuje zarówno wierzycielowi (tak jak w obligacji zamiennej), jak i emitentowi (tak jak w obligacji kapitałowej, dostępnej dla tylko dla wybranych). Stworzenie takiego instrumentu wymaga jednak wyjścia poza konwencjonalne rozwiązania. Spółka poinformowała o zawarciu umów oraz przedstawiła projekty wykonawczych uchwał walnego zgromadzenia.

Pure Biologics zawarł klasyczną umowę pożyczki pieniężnej oprocentowanej na 10% p.a., zabezpieczona wekslem in blanco. Tu nie ma nic nietypowego. Ciekawostką może być to, że finansowana udziela ACRX Investments, znany w Polsce przede wszystkim jako znaczący akcjonariusz PlayWay. Można być to kolejny dowód na to, że modele biznesowe biotechnologii i gamedev’u są bardzo zbliżone.

Interesująca prawnie jest jednak umowa inwestycyjna zawarta równocześnie z umową pożyczki. Jej istotą jest ustanowienie na rzecz każdej ze stron opcji konwersji zadłużenia z tytułu pożyczki na akcje nowej emisji oraz ustalenie zasad rozliczeń.

Konwersja długu jest oparta o kapitał docelowy. Zarząd spółki ma otrzymać od walnego zgromadzenia upoważnienie do emitowania akcji. By było to możliwe zapis o kapitale docelowym musi znaleźć się w statucie spółki, więc walne zgromadzenie musi podjąć odpowiednią uchwałę, a są rejestrowy musi dokonać odpowiedniego wpisu.

Po wpisaniu zmiany statutu do rejestru, Spółka może przeprowadzić publiczną ofertę akcji nowej emisji w ramach kapitału docelowego. Oferta ma być przeprowadzona na zasadach rynkowych i skierowana do inwestorów, wybranych w wyznaczony przez spółkę sposób. Emisja ma nastąpić z wyłączeniem prawa poboru, choć dotychczasowi akcjonariusze mają mieć zapewniony – często spotykany w takich emisjach – mechanizm prawa pierwszeństwa, który ma zapobiec rozwodnieniu tych akcjonariuszy, którzy zdecydują się na uczestnictwo w emisji.

Dopiero, w wypadku powodzenia takiej oferty akcji może dojść do konwersji pożyczki od ACRX na akcje. W takiej sytuacji, Spółka uzyska prawo do żądania objęcia przez ACRX akcji kolejnej emisji dokonanej w ramach kapitału docelowego. Inwestor będzie zobowiązany do objęcia akcji za cenę emisyjną równą 90% ceny emisyjnej akcji oferowanych przez Spółkę w ramach pierwszej emisji. Akcje będą więc oferowane z 10% dyskontem w stosunku do wartości rynkowej, ustalonej w dopiero co zamkniętej emisji. Akcje będą opłacone poprzez potrącenie umowne wierzytelności Spółki o ich objęcie z wierzytelnością inwestora z tytułu pożyczki. Ilość akcji emisji kierowanej do ACRX nie będzie jednak wyższa niż 50% wszystkich akcji przydzielonych przez Spółkę w ramach pierwszej emisji. Im mniejszy będzie więc sukces pierwszej oferty, tym mniej akcji zostanie wyemitowanych dla ACRX i tym mniejsza część pożyczki zostanie skonwertowana na kapitał.

ACRX przysługuje symetryczne prawo żądania wyemitowania dla niego akcji na powyższych zasadach (ten sam termin zadania, ilość akcji i cena).

W ten sposób, w wypadku powodzenia oferty kierowanej dla rynku, zarówno spółka, jak i inwestor mogą doprowadzić do konwersji pożyczki na akcje. Zarówno ilość akcji i ich cena emisyjna będą zależne od parametrów ustalonych w pierwszej ofercie.

Oprócz ustanowienia tych opcji dla ACRX przewidziano warranty subskrypcyjne. ACRX obejmie warranty subskrypcyjne upoważniające do objęcia nowych akcji w ramach warunkowego podwyższenia kapitału zakładowego. Cena emisyjna warrantu wyniesie 10 gr., a akcje z zamiany warrantów będą obejmowane po nominale (też 10 gr.)[1]. Zamian warrantów na akcje nie będzie jednak środkiem konwersji pożyczki, a raczej elementem dodatkowego wynagrodzenia dla ACRX. Wysokość tego wynagrodzenia będzie zależna od kursu akcji Spółki, gdyż akcje z warrantów będą bowiem obejmowane po nominale, a więc po najniższej możliwej cenie emisyjnej.  

Ten przykład świetnie pokazuje jak bardzo skomplikowało się finansowanie nietypowych projektów i do jakich mechanizmów muszą sięgać emitenci by pozyskać inwestorów. Jest bez wątpienia trudniej niż było, ale przez to ciekawiej.


[1] § 1.3. oraz § 2.4. projektu uchwały o emisji warrantów

Dobrowolne wezwanie na akcje Ciech S.A.

KI CHEMISTRY ogłosiła wezwanie na sprzedaż akcji Ciech S.A. Już zawiązało się porozumienie akcjonariuszy – funduszy, które uznają cenę wezwania za nieodpowiadającą wartości godziwej. Tym razem jednak nie chciałbym skupiać się na walce akcjonariuszy mniejszościowych o wyższą cenę. Interesująca jest już sama konstrukcja wezwania oraz argumenty, których używa wzywający by przekonać akcjonariuszy mniejszościowych do sprzedania mu akcji.

KI CHEMISTRY posiada bezpośrednio akcje Spółki uprawniające do głosów na walnym zgromadzeniu Spółki stanowiących ok. 51,14% ogólnej liczby głosów. Przedmiotem wezwania są wszystkie pozostałe akcje spółki, dające 48,86%.

Wezwanie nie jest wezwaniem obowiązkowym, związanym z przekroczeniem progu 50%. KI CHEMISTRY nie przekroczyło tego progu, ani po nowelizacji ustawy o ofercie nie zwiększyło zaangażowania w Ciech (słynny przepis przejściowy[1]). Wezwanie skonstruowano, jako wezwanie dobrowolne

Rozwiązanie to daje dużo większą elastyczność w konstruowaniu mechanizmu transakcji, a przede wszystkim daje możliwość by zostały zastrzeżone takie elementy, jak:

  • Warunki

Wezwanie dobrowolne może zastrzegać, że zostaje ogłoszone pod warunkiem, że w określonym terminie[2]:

  • walne zgromadzenie lub radę nadzorcza spółki przejmowanej podejmie uchwałę w określonej sprawie;
  • zakończy się inne wezwanie na akcje spółki należącej do tej samej grupy kapitałowej co spółka przejmowana przez wzywającego lub spółkę z jego grupy kapitałowej;
  • spółka przejmowana zawrze określoną umowę.
  • Minimalna liczba akcji

Wezwanie dobrowolne może określać minimalną liczbę akcji objętą zapisami, po której osiągnięciu podmiot nabywający akcje zobowiązuje się do nabycia tych akcji. Istotne jest jednak, że ta minimalna liczba akcji nie może stanowić więcej niż suma 50% ogólnej liczby głosów, przy czym wlicza się do niej akcje już posiadane przez wzywającego i podmioty z nim współpracujące przy przejęciu.

  • Zgoda na nabycie akcji

Wezwanie dobrowolne może zostać ogłoszone pod warunkiem wyrażenia wymaganej przepisami prawa zgody na nabycie akcji przez walne zgromadzenie lub inny organ stanowiący lub nadzorujący wzywającego.

KI CHEMISTRY skorzystało tylko z zastrzeżenia warunków. Jednak wykorzystało je bardzo szeroko, gdyż wezwanie zostało ogłoszone pod warunkami:

  • podjęcia przez walne zgromadzenie Spółki uchwał w sprawie zmiany statutu Spółki obejmujących:
  • zmianę sposobu powoływania członków rady nadzorczej, w taki sposób, że  „akcjonariuszowi reprezentującemu powyżej 50% kapitału zakładowego Spółki” będzie przysługiwać prawo do powoływania i odwoływania członków rady nadzorczej w liczbie stanowiącej większość liczby osób wchodzących w skład rady nadzorczej.
  • wprowadzenie kworum na walnym zgromadzeniu Spółki w wysokości 15% kapitału zakładowego Spółki;
  • wprowadzenie kapitału docelowego w drodze jednego lub wielokrotnych podwyższeń kapitału zakładowego, poprzez emisję akcji zwykłych na okaziciela kolejnych serii, z wyłączeniem prawa poboru w całości;
  • zawarcia przez KI CHEMISTRY oraz Spółkę umowy, która będzie określać podstawowe warunki oraz zakres strategicznej współpracy Stron, utworzenia grupy spółek oraz współpracy przy wycofaniu akcji Spółki z obrotu giełdowego i przekształceniu Spółki, w tym w szczególności:
  • zasady świadczenia usług doradztwa bieżącego oraz strategicznego przez KI CHEMISTRY na rzecz Spółki, obejmującego m. in. doradztwo finansowe i ekonomiczne w zakresie prowadzonej przez Spółkę działalności; wysokość i sposób kalkulacji opłat za usługi doradcze świadczone przez wzywającego na rzecz Spółki, oraz zasady ponoszenia kosztów wynikających z realizacji Umowy;
  • zasady podejmowania wspólnych działań mających na celu utworzenie grupy spółek w rozumieniu art. 4 ust. 1 pkt 51 KSH, po wycofaniu akcji Spółki z obrotu giełdowego;
  • tryb i zasady planowanego przekształcenia Spółki w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością;
  • zasady odpowiedzialności za naruszenie Umowy, w tym wszelkie jej ograniczenia, a także klauzule indemnifikacyjne.

Wzywający oczywiście zastrzegł sobie prawo do podjęcia decyzji o nabyciu akcji pomimo niespełnienia warunków.

Podsumowując, KI CHEMISTRY bardzo jasno komunikuje, że będzie miał nowe instrumenty do zacieśnienia kontroli nad Ciech, co niekoniecznie musi być zbieżne z interesami akcjonariuszy mniejszościowych. Ich udział w Spółce może zmaleć w wyniku wezwania lub kolejnych emisji (kapitał docelowy). W czarnym scenariuszu może się to skończyć wyciśnięciem. Może to się odbyć jeszcze przed wycofaniem akcji z obrotu, albo w czasie gdy Ciech będzie już spółką prywatną. W tym drugim, przypadku próg obniży się z obecnych 95% do co najmniej 90%, bo Spółka będzie spółką zależną w grupie spółek (art.  2110 KSH). Z głosowaniem grupami też może być pewien problem, bo po przekształceniu w spółkę z o.o. takiego mechanizmu nawet nie będzie. Poza tym, finanse Spółki mogą być dodatkowo obciążone równego typu nowymi wydatkami (np. doradztwo, ale i różne wiążące polecenia). Dochodzenie ewentualnych roszczeń też nie musi być łatwe, bo będzie dodatkowo obciążone ryzykami stosowania nowych regulacji …

Od strony konstrukcyjnej, cały ten wielopoziomowy przekaz jest możliwy tylko przy wezwaniu dobrowolnym. Właściwy dobór instrumentów jest kluczem dla osiągnięcia oczekiwanego efektu. Zobaczymy czy akcjonariusze mniejszościowy dadzą się przekonać.


[1] W przypadku podmiotów, które w dniu 30 maja 2022 r. posiadają więcej niż 50% i nie więcej niż 66% ogólnej liczby głosów w spółce obowiązek ogłoszenia wezwania obowiązkowego, powstaje, jeżeli po dniu wejścia w życie niniejszego przepisu nastąpiło dalsze zwiększenie udziału w ogólnej liczbie głosów w spółce publicznej (art. 28 ust. 5 nowelizacji).

[2] nie później jednak niż do zakończenia przyjmowania zapisów w odpowiedzi na to wezwanie

Akcje PSA nie będą notowane na giełdzie

Prosta spółka akcyjna budzi spore zainteresowanie. Jest reklamowana, jako idealny wehikuł do start up’ów, który pozwoli twórcom nowych biznesów wyzwolić się z formalizmu, kosztów i nudy spółki akcyjnej i da im równocześnie możliwość pełnej swobody żeglowania po oceanach wielkiego biznesu. Nie ma wymogów kapitałowych, praca i usługi mogą być wkładami, swoboda wypłacania pieniędzy, rada dyrektorów, itp. Żyć, nie umierać. Przy zachowaniu skali, to co można usłyszeć o możliwościach, jakie rzekomo ma dawać PSA, można porównać do miraży emeryckich wakacji pod palmami, jakimi mamiono nas podczas kampanii OFE. Efekt zderzenia z rzeczywistością jest podobny.

Nie trzeba jednak szukać aż tak dalekich porównań. Wystarczy przypomnieć sobie pomysły na wprowadzanie na giełdę akcji spółek komandytowo-akcyjnych. Pamiętam wiele rozmów z rozentuzjazmowanymi pomysłodawcami, którzy chcieli swoje biznesy zapakować w formę SKA i od razu ruszyć na podbój warszawskiego parkietu. Zwykle nie wierzyli, że tego nie da się zrobić. Kilku nawet obraziło się na mnie za to, że burzę ich wizje. Kilku zarzucało mi nieuctwo. Pokornie przyjmowałem to, ciesząc się, że dobrze że poznajemy się lepiej zanim zaczęliśmy współpracę. Do niemożności notowania akcji SKA już wszyscy się przyzwyczaili.  

Z PSA będzie – przynajmniej dla mnie – łatwiej. PSA można stosować w różnych sytuacjach, ale nie jest to struktura uniwersalna. Nie nadaje się też do realizacji marzeń o giełdzie. Akcje PSA nie mogą być wprowadzane, ani dopuszczane do obrotu zorganizowanego. Nie będzie ich więc ani na rynku regulowanym, ani na New Connect. Tym razem nie wynika to z zasad funkcjonowania takiej spółki i giełdowego rozumienia zasad bezpieczeństwa obrotu. Wynika to wprost z prostego przepisu art. 30036 § 2 KSH, który wyraźnie tego zakazuje. Dzięki Ci, o Przezorny Ustawodawco, który tym razem ułatwiłeś mi pracę.

Programy motywacyjne Ryvu i Selvita

Ogromne wrażenie wywarła decyzja Pawła Przewięźlikowskiego o darowaniu znacznych pakietów akcji Selvity i Ryvu Therapeutics pracownikom. Łączna kapitalizacja obu, notowanych na warszawskiej giełdzie spółek, to ponad 2,3 mld zł. Paweł Przewięźlikowski ma pakiety 27,19% akcji każdej z nich i zdecydował, że 25% każdego pakietu przekaże nieodpłatnie spółkom, w celu przeprowadzenia programu motywacyjnego dla pracowników.

Ta bezprecedensowa decyzja wywołała falę entuzjazmu, czemu trudno się dziwić. Oprócz docenienia samego pomysłu warto jednak pochylić się nad szczegółami konstrukcji tych nietypowych programów motywacyjnych. Szczegóły znaleźć można w projektach uchwał walnych zgromadzeń Selvity i Ryvu. Będzie to wyglądało następująco:

  • Programy Selvity i Ryvu są oparte o akcje istniejące. Realizacja tych programów nie wiąże się więc z emisją nowych akcji i nie powoduje rozwodnienia dotychczasowych akcjonariuszy. Pakiet akcji każdej ze spółek będący własnością Pawła Przewięźlikowskiego zmniejszy się o 25%, a w jego miejsce pojawią się pracownicy objęci programem. W ten sposób zmieni się więc struktura akcjonariatów.
  • Spółka będzie swoistym pośrednikiem. Nabędzie akcje od Pawła Przewięźlikowskiego, który będzie sponsorem każdego z programów, a  następnie sprzeda je pracownikom. Akcje od sponsora poprzez spółkę trafią do pracowników.
  • Spółka nabędzie nieodpłatnie w pełni opłacone własne akcje. Nastąpi to w ramach wyjątku od zakazu nabywania akcji własnych (art. 362 § 1 pkt. 7 KSH). Przeniesienie akcji na spółkę zostanie dokonane na podstawie umów pomiędzy spółką a sponsorem, które będą zawierane sukcesywnie, w miarę realizacji programu. Takie nabycie nie obciąży spółki i nie wymaga tworzenia żadnych kapitałów rezerwowych. Jedynym warunkiem jest znalezienie chętnego i hojnego sponsora!
  • Spółka nabędzie akcje nieodpłatnie, a sprzeda je pracownikom po preferencyjnej cenie, która zostanie skalkulowana w sposób pozwalający na pokrycie kosztów programu. Pracownicy w cenie akcji pokryją więc jedynie koszty jakie spółka poniesie w związku z programem. W żadnym wypadku cena nie będzie jednak wyższa niż 1 zł. Ceny będą wyjątkowo preferencyjne, bo aktualne (23.4.2021) kursy to: Selvita – 78,00 zł, Ryvu – 49,90 zł.
  • Uprawnionych pracowników wskaże Paweł Przewięźlikowski. Listy uprawnionych będą zatwierdzane przez zarząd, a listy uprawnionych członków zarządu przez radę nadzorczą.
  • Uprawniony zawrze ze Spółką umowę o uczestnictwo w programie. Umowa będzie określała prawa i obowiązki stron, a przede wszystkim będzie stanowiła podstawę do nabycia akcji przez pracownika.
  • Zbywalność akcji przekazywanych pracownikom w ramach programu będzie czasowo ograniczona. Pracownik będzie zobowiązany do niezbywania przyznanych mu akcji w okresie wskazanym w umowie, jednak  nie krótszym niż 12 miesięcy i nie dłuższym niż 36 miesięcy od dnia nabycia Akcji.

Szczegółowe rozwiązanie zostaną określone w regulaminach programów. Poradnik jak zrealizować taki program motywacyjny już istnieje. Nic tylko powielać w innych spółkach. Do czego oczywiście gorąco zachęcam.

Wolność prasy, prawo spółek i ORLEN

Przejęcie Polska Press przez PKN ORLEN jest transakcją wyjątkową. Zbiegają się w niej kluczowe kwestie wolności słowa i prasy, prawa spółek i prawa konkurencji. Przenika się tu to co prywatne z tym co publiczne. Analiza tej sprawy musi dotykać podstawowych reguł i wartości, które układają porządek społeczny Polski. Sposób rozumienia tej transakcji jest istotny nie tylko dla praktyki korporacyjnej, ale i dla rozumienia zasad jakie rządzą naszym krajem.

Poniżej przedstawiam skróty najważniejszych moim zdaniem wypowiedzi, które mam nadzieję pozwolą na zrozumienia kluczowych argumentów w tej sprawie. W tekście umieściłem również linki do wskazanych opracowań, do których poznania gorąco zachęcam.

Najistotniejsze problemy tej transakcji w kontekście postępowania przed UOKIK bardzo precyzyjnie wyliczył Rzecznik Praw Obywatelskich (całość tutaj). Najważniejsze z nich to:

Ten, kto jest zależny, nie może być w pełni wolny

Politycy nie są zainteresowani tym, aby ujawniać społeczeństwu niewygodne dla nich fakty dotyczące ich działalności publicznej i prywatnej. Nie będą więc także zainteresowani tym, aby ich działalność podlegała kontroli i krytyce społecznej w prasie wydawanej przez spółki kontrolowane przez Skarb Państwa. W konsekwencji, prasa wydawana przez spółki Skarbu Państwa nie będzie dostarczała produktu o cechach wymaganych przez obowiązujące prawo. Obywatele zostaną pozbawieni prawa do rzetelnej informacji, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej. „Konstytucyjna wolność prasy musi być pojmowana jako przeciwieństwo zależności, także zależności od władzy politycznej. Ten, kto jest zależny, nie może być bowiem w pełni wolny. Tak rozumiana zasada wolności prasy wyklucza zatem prawne podporządkowanie prasy władzom politycznym i podmiotom kontrolowanym bezpośrednio bądź pośrednio przez władze polityczne.”  

Zagrożenia wynikające z koncentracji druku i kolportażu prasy

PKN Orlen będzie odpowiadać również za druk prasy, bo częścią transakcji jest kupno sześciu drukarni. Spółka uzyska wpływ na druk także konkurencyjnych tytułów prasowych. Może przełożyć się to na niezakłóconą konkurencję na lokalnych rynkach prasowych. Jest to tym istotniejsze, że jesienią 2020 r., Orlen wraz z kontrolowanymi przez Skarb Państwa PZU i Alior Bankiem przejął Ruch S.A. –  ważnego dystrybutora prasy. A dzięki nowej inwestycji Orlen będzie miał znaczący wpływ na dystrybucję prasy w Polsce. Poprzez taką sieć Orlen będzie dystrybuował zarówno własną prasę, jak też prasę swoich konkurentów. Nie będzie to obojętne dla konkurencji na tym rynku.

Wpływ transakcji na rynek reklam

Transakcja będzie miał wpływ na rynek reklamowy. W obiegu medialnym pojawiają się doniesienia, że wydając środki na reklamę, PKN Orlen nie kieruje się względami ekonomicznymi (np. zasięgiem poszczególnych mediów), lecz sympatiami politycznymi swojego kierownictwa. Z tych przyczyn transakcja może doprowadzić do dalszych zakłóceń na rynku reklamy, a przez to do istotnego ograniczenia konkurencji.

Bardzo interesujące jest również uzasadnienie wniosku Towarzystwa Dziennikarskiego złożonego do Prezesa UOKiK o dopuszczenie Towarzystwa, jako organizacji społecznej do udziału w postępowaniu o zgodę na dokonanie koncentracji (całość tutaj). Argumentacja ta – z oczywistych przyczyn – ogniskuje się wokół kwestii ochrony konkurencji i konsumentów, ale nie pomija również kwestii związanych z konstytucyjnymi wolnościami słowa i prasy oraz problemu zgodności z prawem spółek.  

Najcięższe zarzuty wobec transakcji wysunął jednak prof. Michał Romanowski w artykule „Nabycie Polska Press przez Orlen nieważne z mocy prawa”. Profesor Michał Romanowski poszedł najdalej wysuwając tezę o nieważności umowy zbycia udziałów w Polska Press (całość tutaj).

Analiza prospektu emisyjnego i ogłaszanej strategii grupy PKN Orlen prowadzi do wniosku, że PKN Orlen ma budować wartość dla akcjonariuszy jako koncern paliwowo-energetyczny, a nie paliwowo-energetyczny-prasowy-drukarniowy-parówkowyalkoholowy-spożywczy-propogandowy”. „Czy akcjonariusze PKN Orlen podejmując decyzję o zaangażowaniu inwestycyjnym w PKN Orlen byli świadomi, że inwestują w akcje koncernu paliwowo-energetycznego czy koncernu paliwowo-energetyczno-prasowego-parówkowego…”. I dalej, „…decyzja PKN Orlen jest działaniem sprzecznym z prawem i stosunkiem prawnym spółki. Nazywając rzecz po imieniu, jest to decyzja, którą w prawie spółek nazywa się sprzeniewierzeniem pieniędzy akcjonariuszy, czyli działaniem na szkodę spółki PKN Orlen zagrożoną odpowiedzialnością cywilną z art. 483 Kodeksu spółek handlowych i karną z art. 296 Kodeksu karnego.”.

Prof. Michał Romanowski podkreśla znaczenie niezależności mediów od władzy i wagi czwartej władzy dla demokracji. „Słyszymy już dzisiaj, że spółki Skarbu Państwa oraz agendy rządowe dążą do eliminacji niewygodnych dla władzy tekstów mających ukazać się w mediach grożąc wycofaniem reklam. Naturę umowy zobowiązaniowej jaką jest zakup Polska Press przez PKN Orlen należy określać przez odwołanie się do roli prawa zobowiązań w systemie wartości, które składają się na porządek publiczny. Przez porządek publiczny rozumiem zbiór zasad podstawowych regulujących prawidłowe funkcjonowanie społeczeństwa. Natura umowy zobowiązaniowej musi respektować wartości, które określają trzy fundamentalne zasady prawa prywatnego, czyli wolność, słuszność i bezpieczeństwo. Komunikaty i kontekst transakcji PKN Orlen prowadzi mnie do wniosku, że wolność, słuszność i bezpieczeństwo jako reguły prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa zostały rażąco pogwałcone. Pomijam nawet rażące pogwałcenie prawa spółek… Prawo cywilne jest prawem życia codziennego, a jego moc tkwi w wewnętrznych wartościach, które ze sobą niesie życie codzienne. Życie każdego z nas wymaga tego, aby rząd za pośrednictwem PKN Orlen nie kontrolował mediów w Polsce, nawet pod pozorem korzyści z drukowania faktur…”.

Prawo jest elementem życia społecznego. Ani jedno, ani drugie nie może istnieć bez wartości fundujących je i spajających. W interpretacjach prawa prywatnego często zapominaliśmy o aksjologii. Ostatnie lata brutalnie przypominają nam o wartościach i ich roli w stosowaniu prawa. Rzeczywistość jest jednak nieubłagana. Obszernie cytowany powyżej artykuł prof. Michała Romanowskiego został usunięty z portalu Rzeczpospolitej. Po interwencji Orlenu, który równocześnie zagroził prof. Michałowi Romanowskiemu procesem. Zagrożenie wskazywane w artykule ziściły się szybciej niż mogliśmy się spodziewać.

Restrukturyzacje, upadłość i obligacje

Niby wszyscy wiedzą, że będzie ciekawie, ale jak wybucha coś takiego to od razu temperatura rośnie. Dopiero co (poprzedni post!), wymądrzaliśmy się, że emitent obligacji nie może skorzystać z uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego. Są jednak, tacy emitenci, którzy słysząc takie mędrkowanie rzucają od niechcenia „potrzymaj mi piwo”. Nie dość, że ogłaszają o otwarciu uproszczonej restrukturyzacji, ale nawet zawierają układ z wierzycielami wśród których są i obligatariusze. Ale to nie wszystko!

Kalendarium zdarzeń w MODULE TECHNOLOGIES S.A. (d. LS Tech Homes S.A.) wygląda tak:

  • 15 lipca 2019  Emitent składa wniosek o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego
  • 29 lipca 2019 r. Sąd otwiera przyspieszone postępowanie układowe
  • 6 grudnia 2019 r. Emitent wnosi o umorzenie przyspieszonego postępowania układowego i otwarcie postępowania sanacyjnego
  • 11 grudnia 2019 r. Sąd umarza przyspieszone postępowanie układowe
  • 3 lutego 2020 r. Emitent składa zażalenie na postanowienie o umorzeniu przyspieszonego postępowania układowego
  • 20 maja 2020 r. Sąd Okręgowy oddala zażalenie Emitenta na postanowienie o umorzeniu przyspieszonego postępowania układowego
  • 17 czerwca 2020 r. Emitent wnosi o otwarcie postępowania sanacyjnego (ponownie)
  • 22 czerwca 2020 r. Sąd odmawia otwarcia postępowania sanacyjnego (pierwszy wniosek)
  • 26 czerwca 2020 r. Sąd odrzuca drugi wniosek Emitenta o otwarcie postępowania sanacyjnego
  • 13 lipca 2020 r. Emitent oświadcza o otwarciu uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego (obwieszczenie w MSiG)
  •  29 września 2020 r. Sąd ogłasza upadłość Emitenta z wniosku wierzyciela
  • 13 listopada 2020 r. Emitent zawiera układ w ramach uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego i składa w sądzie wniosek o zatwierdzenie układu. Wśród wierzycieli Emitenta byli obligatariusze.

Ciąg dalszy z całą pewnością nastąpi.

Sądy będą miały bardzo ciekawe kwestie do rozstrzygnięcia. Z tego co wiemy z mediów, sądy powinny zająć się przynajmniej dwoma kluczowymi kwestiami:

  • ogłoszona upadłość a następnie zawarty układ w uproszczonym postępowaniu restrukturyzacyjnym;
  • zawarty układ w uproszczonym postępowaniu restrukturyzacyjnym, w którym znaczna część wierzytelności to wierzytelności z obligacji.

Cytując naszego ukochanego Prezydenta: „Nie słuchajcie tego, co opowiadają, że się nie da w Polsce (…). To bzdury!”. Wiemy, że na pewno da się grać na czas. A może coś więcej?

Emitent obligacji nie zrestrukturyzuje się (prościej)

Przebojem ostatnich tygodni jest uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne. Z wprowadzonej przez Tarczę 4.0 procedury próbuje korzystać wiele podmiotów. Nie ma się co dziwić, bo zalety nowej regulacji są spore. Dłużnik szybko uzyskuje silną ochronę przed wierzycielami, postępowanie toczy się w kluczowej części poza sądem (co wpływa pozytywnie na skrócenie czasu trwania całej procedury), koszty nie są wysokie i mogą być powiązane z sukcesem w postaci zawarcia układu. Jest to obecnie najsprawniejsza procedura restrukturyzacyjna dostępna w naszym pięknym kraju. Wszyscy dłużnicy rozważający restrukturyzację powinni więc być nią zainteresowani.

Wszyscy mogą być zainteresowani, co nie znaczy, że wszyscy dostaną swoją szansę. A nawet jeśli dostaną (w końcu tylko od nich zależy czy ogłoszą otwarcie uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego), to nie jest powiedziane, że uda im się zawrzeć układ. Niektórzy nawet nie dojdą do tego etapu. Taki los spotka zdecydowaną większość emitentów obligacji.

Nie wynika to ze złośliwości ustawodawcy, ale wprowadzenia wyłączenia stosowania przepisów o zatwierdzeniu układu do emitentów obligacji. Te zaś stosuje się do uproszczonej restrukturyzacji. Zdarza się.

Problem identyfikacji obligatariuszy przez emitenta utrudnia każdą pozasądową restrukturyzację długu z obligacji. Istotą takiej restrukturyzacji jest bezpośredni kontakt dłużnika z wierzycielami. To dłużnik zbiera głosy na piśmie, przedstawiając wierzycielom karty do głosowania. Wskazują one wierzyciela, zidentyfikowanego poprzez imię, nazwisko, PESEL lub firmę i numer KRS oraz kwotę wierzytelności. Żeby tak pozyskać głosy dłużnik musi wiedzieć kto jest jego wierzycielem. Wydaje się to proste i oczywiste. Ale nie w świecie obligacji. Sytuacji, w których dłużnik zna swoich wierzycieli, czyli obligatariuszy i wie ile komu jest winien nie jest wiele.

Obecnie obligacje nie mają formy dokumentu. Istnieją wyłącznie, jako zapisy na rachunkach maklerskich. Dematerializacja, to też anonimowość. Emitent nie może poznać tożsamości swoich obligatariuszy. Tych znają tylko domy maklerskie prowadzące ich rachunki. KDPW „widzi” tylko, łączną sumę obligacji posiadanych przez klientów danego domu maklerskiego. KDPW nie wie kto konkretnie jest obligatariuszem danego emitenta. Wiedza domów maklerskich też niewiele zmienia, bo co prawda wiedzą co mają na rachunkach ich klienci, czyli obligatariusze, ale wiąże jest tajemnica maklerska. Nikt więc emitentowi nie powie komu ma dać kartę do głosowania i co na niej napisać.

Pewną szansę mają emitenci, którzy wyemitowali obligacje na starych zasadach. Jednak nie wszyscy. Nie mają ich emitenci obligacji ewidencyjnych, czyli tych zapisanych w ewidencji prowadzonej przez dom maklerski. Tu też nie ma możliwości poznania tożsamości obligatariuszy – wierzycieli. Też przez tajemnicą maklerską.

Jedyna nadzieja, w tym że emitent wydał kiedyś obligacje dokumentowe. Idealne są imienne. Emitent zawsze wie kto jest z nich uprawniony. Wie komu je przydzielił. Potem, każdy ich transfer wymagał zawiadomienia emitenta, więc wiedza jest na bieżąco aktualizowana. Z obligacjami na okaziciela jest gorzej. Ich przeniesienie odbywa się w całości poza emitentem. Obligatariusz sprzedaje, darowuje, wnosi aportem i nic nie mówi emitentowi. Nabywca okazuje kupon dywidendowy, albo samą obligację do wykupu. Nici z ciągłej identyfikacji wierzycieli. Czasami obligatariusze składali takie obligacje do depozytu prowadzonego przez emitenta. Jest taki depozyt, jest nadzieja.

Wnioski z tego są dwa. Pierwszy mało optymistyczny. Uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne nie może być użyte przez emitentów obligacji. Drugi edukacyjny. Pamiętajcie o wpisywanie do WEO instytucji zgromadzenia obligatariuszy. Skoro nie można liczyć na uproszczoną restrukturyzację, to tym bardziej może się przydać zgromadzenie obligatariuszy.

SN wyznacza standardy informacyjne ofert obligacji

Sąd Najwyższy opublikował właśnie uzasadnienie wyroku w głośniej sprawie obligatariusza, który żąda od członków zarządu emitenta zapłaty odszkodowania za wady dokumentacji emisyjnej obligacji[i]. Emitent oczywiście nie wykupił obligacji, więc trzeba było szukać pieniędzy u kogoś innego. Padło na zarząd[ii]. Po oddaleniu pozwu przez dwie instancje sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który wydał – moim zdaniem – bardzo trafne i dobrze uzasadnione orzeczenie. Co więcej, ten wyrok jest bardzo istotny, bo ustala standard stosowania przepisów o informacjach i danych jakie powinny być przekazywane w bezprospektowych ofertach papierów wartościowych. W tym sensie orzeczenie to wykracza poza ramy rozpoznawanej sprawy.

Wyrok zapadł na kanwie przepisów poprzedniej ustawy o obligacjach, ale jest w pełni aktualny i może być wprost stosowany do obecnych regulacji. Ułatwiać to będą wprost przywoływane w jego uzasadnieniu przepisy aktualnej ustawy[iii].                                                                                                                               

Do tej pory i nie tylko w tej sprawie sądy w sposób szczególny odczytywały ustawowe wymogi dotyczące informacji przekazywanych przy oferowaniu obligacji. Problemem oczywiście nie były oferty oparte o prospekt, czy memorandum informacyjne. Treść tych dokumentów ofertowych i zakres zawartych w nich informacji jest bowiem drobiazgowo ustalona przez odpowiednie regulacje. Problem były i są oferty, które nie wymagają sporządzania dokumentu o treści ściśle określonej w przepisach. Jasne i oczywiste jest, że jeżeli prawnicy nie mają szczegółowo rozpisanej instrukcji obsługi to się biedactwa gubią. Jak w przepisach jest wyliczenie niezbędnych elementów, to można zrobić listę i po kolei odkreślać wykonanie. Czasem jednak takiego wykazu nie ma, a zakres informacji, które mają być przekazane jest określony jedynie ogólnie wraz (co najbardziej przeraża) z odwołaniem się do celu. I wtedy zaczynają się schody, u podnóża których stoją bezradni prawnicy. Tak właśnie było i jest przy bezprospektowych ofertach obligacji. Przepisy mamy takie:

  • obecny art. 35 ustawy o obligacjach:

W propozycji nabycia zamieszcza się warunki emisji oraz informacje, które umożliwiają ocenę sytuacji finansowej emitenta. Emitent jest obowiązany do udostępnienia w szczególności informacji dotyczących: [i tu wyliczenie w punktach – dopisek W.C.]”

  • poprzednio obowiązujący art. 10 ustawy o obligacjach z 2015:

Propozycja nabycia (…) zawiera dane, które stosownie do rodzaju emitenta i obligacji pozwalają na ocenę sytuacji finansowej emitenta. Emitent zobowiązany jest do udostępnienia informacji dotyczących w szczególności: … [i tu wyliczenie w punktach – dopisek W.C.]”

Zasada jest więc niezmieniona. Emitent ma więc przedstawić inwestorowi informacje pozwalające na ocenę swojej sytuacji finansowej. Praktyka emisyjna i odczytanie przepisów przez sądy było jednak inne, bo pozwalało na wąskie rozumienie tych obowiązków informacyjnych i ograniczenie się do przekazanie tylko danych wskazanych w punktach wyliczenia.

W analizowanym wyroku Sąd Najwyższy dokonał przekonującej wykładni przepisów, wskazując na następujące kwestie:

  1. Zakres niezbędnych informacji podlegających udostępnieniu inwestorom jest określony klauzulą generalną, obligującą emitenta do zawarcia w propozycji nabycia obligacji danych, które stosownie do rodzaju emitenta i obligacji pozwalają na ocenę sytuacji finansowej emitenta. Wyliczenie zawarte w przepisie ma jedynie charakter przykładowy („… w szczególności…).
  2. Emitenta obciąża powinność każdorazowej oceny, jaki zakres informacji jest niezbędny dla wyczerpującej oceny jego sytuacji finansowej z punktu widzenia kręgu inwestorów, do których jest kierowana propozycja nabycia obligacji. Dostosowana winna być do tego treść dokumentacji emisyjnej. Musi ona uwzględniać również charakter prowadzonej przez emitenta działalności i rodzaj obligacji. Prezentacja taka nie powinna pomijać oczekiwanych przez inwestorów danych finansowych i wskaźników  oraz czynników ryzyka. SN wyraźnie zaleca przy określaniu zakresu informacji pomocnicze stosowanie przepisów o prospekcie i memorandum inwestycyjnym.
  3. Zakres informacji udostępnianych przy ofercie musi być oceniany przez pryzmat funkcji obowiązku informacyjnego emitenta. Celem tych regulacji jest ochrona inwestora (działającego w warunkach asymetrii informacyjnej) oraz ochrona wiarygodności rynku kapitałowego.
  4. Przekazywane w ofercie bezprospektowej informacji muszą być aktualne, prawdziwe, rzetelne, kompletne, przedstawione językiem zrozumiałym dla inwestorów, w sposób pozwalający na ocenę sytuacji finansowej emitenta i podjęcie na ich podstawie racjonalnej decyzji inwestycyjnej (ponowne odwołanie przez SN do przepisów prospektowych![iv]). Brak prospektowych rygorów formalnych związanych ze sformalizowanym sposobem prezentacji informacji, zatwierdzaniem dokumentu przez KNF i jego udostępnianiem nie może być uzasadnieniem obniżenia jakości informacji przekazywanych inwestorom. Odmienne podejście, w sposób nieuzasadniony, różnicowałoby sytuację inwestorów w zależności od sposobu oferowania im papierów wartościowych.

Sąd analizując sprawę wskazał również ciekawe zagadnienia dotyczące dochodzenia roszczeń związanych z niewłaściwym wykonaniem obowiązków informacyjnych przy ofercie papierów wartościowych:

  1. Ciężar dowodu, że udostępnione przez emitenta w związku z ofertą informacje nie spełniały wymagań ustawowych spoczywa na dochodzącym roszczenie. To inwestor ma więc wykazać co i dlaczego było nie tak.
  2. Rozstrzygające dla oceny naruszeń prawa przy ofercie jest to czy odpowiednie informacje i dane znalazły się w dokumentacji emisyjnej, a nie to czy konkretny inwestor miał orientację na ten temat uzyskaną w inny sposób. Badana – przy użyciu obiektywnych kryteriów – powinna być dokumentacja emisyjna, a nie stan wiedzy i emocji inwestora. Nie jest istotne czy inwestor mógł dotrzeć do określonej informacji, lecz to czy informacja ta powinna być objęta dokumentacją emisyjną. Jeśli nie była to problem ma emitent.
  3. Ten sam emitent może przekazywać w ramach różnych ofert różne zakresy informacji (zestawienie emisji różnych papierów wartościowych, przeprowadzanie ofert w różnym czasie). Różnice te muszą jednak mieć uzasadnienie.
  4. Nawet niezapoznanie się przez inwestora z dokumentacją emisyjną nie przekreśla możliwości dochodzenia roszczeń związanych z wadliwym wykonaniem obowiązków informacyjnych przez emitenta. Sytuacja ta wymaga jednak drobiazgowej analizy. „… ocena ta wymaga uwzględnienia zawsze okoliczności, w których była podejmowana decyzja inwestycyjna, to że inwestor nie zapoznał się samodzielnie z dokumentami pochodzącymi od emitenta lub uczynił to w sposób niepełny, nie oznacza w związku z tym, że niedochowanie obowiązku informacyjnego przez emitenta przez pominięcie określonych informacji lub udzielenie informacji nieprawdziwych, nie pozostaje w adekwatnej relacji kauzalnej do ewentualnej szkody związanej z podjętą decyzją inwestycyjną. (…) istotne jest (…) ustalenie, czy gdyby informacja mu przekazana była rzetelna i kompletna, to odstąpiłby on od transakcji, czy też uchybienie obowiązkowi informacyjnemu przez emitenta stanowi jedynie pretekst do uchylenia się od konsekwencji nietrafionej decyzji inwestycyjnej, której podjęcie nie pozostawało z tym naruszeniem w adekwatnym związku.”. Nie ma więc żadnego automatyzmu, ale jest wskazanie konieczności dokładnej analizy.

Dawno nie czytałem tak dobrego uzasadnienia orzeczenia sądowego w sprawie związanej z rynkiem kapitałowym. Mam nadzieję, że ten wyrok wyznaczy dobry standard działania na rynku bezprospektowych ofert.


[i] wyrok SN z 23 czerwca 2020, V CSK 506/18

[ii] Po raz kolejny mamy potwierdzenie podstaw prawnych do dochodzenia takich odszkodowań bezpośrednio od członków zarządu na podstawie art. 484 KSH (odpowiedzialność za informacje związane z emisjami papierów wartościowych), zarówno za działania umyślne, jak i nieumyślne.

[iii] art. 10 ustawy o obligacjach z 2015 zestawiony z art. 35 ustawy o obligacjach i

[iv] SN wskazał obecnie już nieaktualny w tym zakresie art. 22 ustawy o ofercie, co można uzupełnić wskazaniem art. 6 Rozporządzenia Prospektowego

Poczta Polska zgubiła wszystkie swoje akcje

To nie jest żart. Miejsce pobytu wszystkich akcji Poczta Polska S.A., własności Skarbu Państwa, czyli nas wszystkich, pozostaje nieznane. Powinny gdzieś być, ale ich nie ma. Taka wiadomość nie jest efektem wielomiesięcznego śledztwa dziennikarskiego, ale została znaleziona w … Monitorze Sądowym i Gospodarczym[i]. Poczta Polska opublikowała takie ogłoszenie:

poczta polska

Poczta Polska przyznaje, że zgubiła odcinek zbiorowy własnych akcji. Skarb Państwa złożył akcje do depozytu spółki i w zamian za co dostał stosowne zaświadczenie (§ 8 ust. 2 Statutu Spółki). Skarb Państwa odszedł więc z kwitkiem. Chyba jednak wrócił i to jeszcze nie do końca szczęśliwy, bo teraz spółka chce umorzyć utracony odcinek zbiorowy akcji, przy wykorzystaniu statutowej procedury.

Ciekawe jest to, że procedura umorzeniowa, opisana w § 8a Statutu Spółki, pojawiła się w niej dopiero 22 czerwca 2020 r. Tego dnia zarejestrowano zmiany statutu wynikające z uchwały walnego zgromadzenia z dnia 14 maja 2020 r. Można więc śmiało założyć, że najpierw wykryto zagubienie akcji, a dopiero potem ratowano się wprowadzeniem procedury umorzeniowej. Taką możliwość daje art. 357 § 2 KSH. Bez odpowiednich zapisów statutowych zagubione akcje imienne można zastąpić nowymi dokumentami dopiero po przeprowadzeniu sądowego postępowania amortyzacyjnego (piękna przedwojenna nazwa), ciągle jeszcze w trybie dekretu o umarzaniu utraconych dokumentów z 1946 r. Prosta procedura, ale czasochłonna. W przypadku akcji imiennych wymagana jest publikacja ogłoszeń z wezwaniami do zgłoszenia praw i złożenia dokumentu, w terminie co najmniej trzech miesięcy. Zamiast tego, Poczta ma procedurę statutową opartą też o publikację ogłoszeń, proces rozpoznawania ewentualnych sprzeciwów i kończącą się wydanie duplikatu dokumentu akcji.

Na szczęście dla Poczty zgubiono akcje imienne, więc mimo tego braku spółka, na podstawie wpisów do księgi akcyjnej, przez cały czas uznawała Skarb Państwa, za swojego jedynego akcjonariusza. Skarb Państwa wybrnie więc z tego całego zamieszania z akcjami. Pozostaje żałować, że Poczta Polska została pozbawiona możliwości przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. Wtedy dopiero by się działo!

Jacek_Sasin_Sejm_2016

Autor: Adrian Grycuk
CC BY-SA 3.0 pl https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/pl/deed.en

 

 

 

 

 

 

 

[i] MSiG z 22 lipca 2020, nr 141 (6031), poz. 35819

Triumf woli

Luxury yacht moored on pier night

Luxury motor yacht moored to pier at night

Eksces powoduje, że widoczne stają się mechanizmy, które na co dzień są ukryte. Świeci jaskrawym światłem tak mocno, że trudno odwrócić wzrok.

Ta historia obiegła już wszystkie media, od portali giełdowych, aż po tabloidy. ZPUE S.A., spółka dostarczająca urządzenia dla elektroenergetyki wyleasingowała luksusowy jacht, wart 37 mln zł (szczegóły i zdjęcia). Pierwszy raport bieżący był lakoniczny i ograniczał się do podstawowych danych o umowie. Nie przeszedł jednak bez echa, bo już po trzech dniach spółka opublikowała raport uzupełniający, w którym starała się wyjaśnić po co jej taki wydatek. Ten drugi raport z pewnością przejdzie do historii. Warto go przeczytać uważnie w całości, bo sposób uzasadnienia tej transakcji jest co najmniej niebanalny. Żeby było jasne, nie zazdroszczę komuś kto dostał zlecenie napisania tego tekstu. Zrobił co mógł. Oceńcie sami.

Ta historia wiele mówi nie tyle o raportowaniu giełdowym, ale o istocie spółki, a szerzej o rynku kapitałowym. ZPUE jest kontrolowana przez dominującego akcjonariusza. Zupełnym przypadkiem w wywiadach prasowych opisuje on swoją pasję żeglarską. Spółka jest od lat notowana na giełdzie, w akcjonariacie ma poważne instytucje finansowe, w radzie nadzorczej członków niezależnych, zapewne posiada wszystkie procedury, komitety i uzgodnienia. Mamy tony przeróżnych regulacji i przepisów chroniących majątek spółki i interesy akcjonariuszy mniejszościowych. Mimo to, decyduje się na delikatnie mówiąc kontrowersyjną transakcję, co do której można mieć podejrzenia, że jest najbardziej korzystna dla dominującego akcjonariusza. Jak mawia klasyk, wola polityczna akcjonariusza dominującego jest wszystkim. Reszta niczym.

Żadne regulacje prawne nie wyeliminują takich działań. Ograniczyć je może wyłącznie powszechny brak akceptacji i wynikająca z niego presja.